Tuwhan ana - Awazymyz, 1989, z. 1, s. 7
Awazymyz, 1989, z. 1, s. 7
Język publikacji: polski; karaimski
Typ artykułu: poezja
Zachariasz Abrahamowicz,
Hanna Pilecka (tłumaczenie z j. karaimskiego)

Tuwhan ana

Matka

Necik anan tirid' uzak,
Miśkin sen indełmessen
Da nemede bahałyrak
Bu dunjada tapmassen.

Jengił etme anar wehin
Bołsun senin kłeginbe,
Ałtynłatkyn kart kinłerin
Sezinbe da isinbe.

Kłegi anyn aziz bołsun
Sana har zamanda,
Ojatmasyn kachyrynny
Ani sahysynda.

Oł k'ecełer jukłamady,
Necik kici edin,
Kin k'ec seni oł sakłady,
Necik chasta edin.

Oł sakłady dzanyn senin
Jaman cynykmaktan,
Siwerlihibe chasepsiz
Tuttu buzukłuktan.

Kajtar anar, ne bołałas
Anyn jachsyłyhyn,
Oł sa edi necik kujas,
Ajamad jaryhyn.

A oł ełse, miśkin ułan,
Sen basur da jiła,
Kałsada sa ne duńjada,
Jetmeśt' tuwhan ana.

Jetmeśti oł jaryk kujas,
Cyrłahy issinin,
Oł wachtyna janła tujas
Igin tirlihinnin.

Dopóki matka twoja żyje,
Nie można nazwa i cię biedakiem.
Cenniejszych skarbów nie odkryjesz,
Choćbyś zszedł wszystkie świata szlaki

By jej umniejszyć wieku brzemię
Pragnieniem twoim niech się stanie.
I dni jej stare w złoto przemień
Słowami i czułym staraniem.

Niech jej życzenie będzie święte,
Zawsze przez ciebie z czcią witane,
Niech nawet w myśli twej otmętach
Gniewu nie wzbudzi matki zdanie.

Ona czuwała długie noce,
Kiedy maleńkim dzieckiem byłeś,
Ona cię strzegła z całej mocy,
Kiedy w gorączce się dusiłeś.

I duszę twoją też ustrzegła
Przed wejściem na drogę nieprawą.
Jej miłość ci na odsiecz biegła,
Gdyś twarzą w twarz z zepsuciem stawał.

Z dobroci jej zwróć ile możesz
Najwięcej: bo pamiętaj, miły,
Że matka jest jak słońce boże,
Światła dla ciebie nie skąpiła.

Gdy umrze, biedny ty sieroto,
Pokłonisz się, gorzko zapłaczesz.
Bo choćbyś i górę miał złota,
Bez matki zostaniesz tułaczem.

Zabraknie jej jasnego słońca,
Strumienia ciepła w jej uśmiechach
I wtedy odczujesz piekący
Ciężar istnienia człowieka.